poniedziałek, 2 lipca 2012

Prolog.

Prolog.



Cześć, jestem Vinnie. Chcę opowiedzieć Wam moją historię. Historię znajomości, która na zawsze odmieniła moje życie. Jakkolwiek bym przez nią nie cierpiała. 
Jestem siostrą Harry'ego. Tak, to ja, Vivienne Styles. Mam 19 lat, 168cm wzrostu, zielone oczy i rude włosy do połowy pleców. Impulsywna, wybuchowa. Tak na ogół mnie określali. Nauczyłam się sama radzić sobie w życiu, a zaufaniem darzyłam tylko nieliczne osoby na świecie. Tak było - kiedyś. Przez znajomość, o której o której będę opowiadać, całkowicie się zmieniłam. Zresztą, zobaczycie sami. 
Kilka słów o życiu w tamtym czasie: mieszkałam z mamą i Harrym w małym domku w sercu Londynu. Nasz tata zmarł, gdy miałam 9 lat. To piętno odcisnęło się boleśnie na psychice mojej i mojego brata. Nie mieliśmy za dużo pieniędzy, więc nie mogliśmy liczyć na modne ubrania i gadżety, jakie w tym czasie stanowiły o pozycji społecznej. 
Wszystko zaczęło się pewnego letniego dnia, był to chyba lipiec. Harry wpadł na szalony, ale jakże genialny pomysł... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
- Ja pier... - syknęłam. Mój kochany braciszek znowu przypalił patelnię. Pociągając nosem i marszcząc go, weszłam do kuchni. Uniosłam jedną brew i przyjrzałam się temu kretynowi.
- Aał! Cholera! - wrzeszczał, wymachując czarną od sadzy patelnią. Wyjęłam mu ją z ręki i wrzuciłam do zlewu po czym ścisnęłam Harry'ego za nadgarstek i zwilżyłam jego dłoń zimną wodą. Ponownie zawył z bólu.
- Młoda! Puszczaj mnie!
- Zamknij mordę, próbuję ci pomóc - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Po kilku chwilach jego dłoń wróciła do normalnego stanu.
- Nie umiem gotować - stwierdził Harry.
- No co Ty nie powiesz - mruknęłam, zabierając się za szorowanie patelni.
- Chłopaki dziś wpadną.
- Aha.
- Nie właź nam do pokoju.
- Mam lepsze rozrywki niż gapienie się na jakichś Twoich beznadziejnych koleżków.
- Zakładamy zespół - Harry wytknął język w moją stronę. Usłyszawszy to, musiałam oprzeć się o zlew by nie upaść ze śmiechu.
- Zespół?! - wykrztusiłam. - Ty?!
- Ja - odpowiedział dumnie mój brat po czym wspiął się po schodach, obrażony.
Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi, poszłam więc otworzyć. Na progu ujrzałam czterech chłopaków mniej więcej w wieku Harry'ego. Powiodłam wzrokiem po ich twarzach. Pierwszy odezwał się wysoki mulat o czarnych włosach i oczach.
- Czy zastaliśmy Harry'ego?
- Hm. Tak, jest u siebie. Wejdźcie.
Odsunęłam się na bok by mogli wejść. Za moim rozmówcą do domu wsunął się blondyn o niebieskich oczach z batonikiem w ręce. Dalej ujrzałam poważnego chłopaka z fryzurą na Justina Biebera, a na końcu jego. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam, poprawiał swoje ciemnobrązowe włosy a szaroniebieskie oczy błądziły po podłodze. Chyba był tak zamyślony, że mnie nie zauważył. Biła od niego inteligencja i masa uroku osobistego. Dało się poczuć, że to naprawdę wartościowy gość.
Byłam oczarowana jego widokiem do tego stopnia, że mulat z którym rozmawiałam na początku musiał zamachać mi dłonią przed oczyma.
- Co? .. Harry. Tak. Harry jest na piętrze, drugie drzwi na prawo - wyjaśniłam dosyć niezgrabnie. W momencie gdy się odezwałam, "mój" chłopak przeniósł wzrok z posadzki na mnie. Przez chwilę jego źrenice zwężyły się, a później nieco rozszerzyły. Poczułam, że gwałtownie się rumienię, więc uciekłam do kuchni a czterech gości udało się na górę.
Po jakimś czasie usłyszałam trzask drzwi, a z góry zbiegł mój brat prosząc mnie o coś do picia dla swoich kolegów.
- Przynieś nam to na górę, dobra? - zapytał ponuro.
- Przecież nie chciałeś, żebym do was przychodziła - przypomniałam mu, nieco zaskoczona.
- Chłopaki chcą cię poznać - odrzekł, a jego twarz spochmurniała.
- Przeszkadza ci to?
- Nie, ale powinniśmy zajmować się komponowaniem naszych pierwszych piosenek. Po to się umówiliśmy. A oni tylko by się bawili.
- A co ja mam do tego?
- Nic. Po prostu zaciekawiłaś ich kiedy im otworzyłaś i chcą z Tobą pogadać - wyjaśnił mi Harry po czym wrócił do siebie.
Rozmyślając, przygotowałam napoje. Postawiłam je na tacę i udałam się do pokoju brata.
Kiedy stanęłam przed jego drzwiami, walnęłam w nie nogą, by ktoś mi otworzył, jednak nie doczekałam się odzewu.
- Harry, imbecylu! Otwieraj! - wydarłam się, zupełnie zapominając o obecności jego kolegów. Cholera, ale ze mnie idiotka.
Podczas gdy wyrzucałam sobie w duchu swoją głupotę, drzwi rozwarły się a przed sobą ujrzałam... no właśnie. Tego chłopaka.
- To Vinnie? - usłyszałam głos Harry'ego gdzieś z głębi pokoju, jednak tajemniczy chłopak nie odpowiedział. Przyglądał mi się.
- T-to ja - wyjąkałam. Nie wiedzieć dlaczego zaczęłam się stresować, że koledzy mojego brata mnie nie polubią. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wszystko się ułoży. Nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na środku pokoju, a tacę z napojami ktoś wyjął mi z rąk.
- Jestem Zayn - powiedział mulat z uśmiechem, stając przede mną. Uścisnęłam mu dłoń. Za nim ustawiła się już mała kolejka. Chłopak z włosami na Justina Biebera miał na imię Liam, a blondyn zajadający batonika - Niall.
Na końcu podszedł do mnie "mój". Uśmiechnął się szeroko i uścisnął mi rękę.
- Mam na imię Louis.
- Vinnie -  odpowiedziałam pogodnie. Starałam się nie okazywać swojego zdenerwowana.
- Od jakiego imienia to zdrobnienie? - zapytał Niall, a ja się skrzywiłam.
- Vivienne - odpowiedział za mnie Harry. - Nienawidzi, kiedy się tak do niej mówi. Prawda, Vivienne?
- Palant - mruknęłam, siadając na kanapie. Zayn, Niall, Louis i Liam zaśmiali się, a mój brat ściągnął brwi.
Rozmowa z chłopakami bardzo mi się kleiła. Okazali się naprawdę sympatycznymi, zabawnymi ludźmi.
- Hej, przećwiczmy nową piosenkę! - wrzasnął po jakimś czasie Niall. Jak zauważyłam, zawsze był pełen entuzjazmu i optymizmu. Aż chciało się go przytulić.
- No nie wiem... - zajęczał Harry.
- Wstydzisz się własnej siostry? To co będzie na castingu? W X-Factorze nikt nie będzie Cię oszczędzał - zadrwił Zayn. Braciszek mruknął jeszcze coś niezrozumiałego, ale zgodził się zaśpiewać. Musiałam przyznać, że nie spodziewałam się po nim takiego głosu.
Ale nie to powaliło mnie do końca. Zamarłam, gdy Louis zaczął swoją solówkę. W śpiew wkładał całe serce, tak, że ciarki przebiegały po plecach. Jego głos był absolutnie wyjątkowy i delikatny. Odpłynęłam.
- Podobało ci się? - zapytał mnie Liam. Potrzebowałam dobrej minuty, by dojść do siebie.
- Głupie pytanie. - odpowiedziałam w końcu. Cała piątka chłopaków uśmiechnęła się na te słowa, a ja razem z nimi.

8 komentarzy:

  1. Lubię to opowiadanie, chociaż 1D znam tylko z twoich opowieści. Kocham twój styl pisania :3. Czekam na następną część <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale świetne! Już chcę następną <3

    Martyna xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, świetne, ale mówiłam Ci to już chyba milion razy, czekam aż dalej rozwiniesz to opowiadanie. :) Lof

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle się zaczyna :D Ach, ta miłość między rodzeństwem <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne :333333333
    czekam na nastepneee :>:>:>: <333
    Aśśśśśśśssiaaa :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne :d

    OdpowiedzUsuń
  7. http://pechowymodelharrystyles.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń