poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Cause I got three little words that I've always been dying to tell you.

Hej kochani :) Notka krótka, przepraszam. Ale mam nadzieję, że wyjaśnię nią kilka spraw oraz przyprawię Was o ciekawość :D Baaardzo proszę o komentarze.

/Vinnie/

Przypatrywałam się zagniewanemu bratu z nieskrywaną złością. Miałam dosyć kontrolowania moich poczynań i właśnie zamierzałam mu to oznajmić, gdy nagle się uspokoił. Zbiło mnie to z tropu. Spuścił wzrok i wbił go w podłogę. Nie wiedziałam, co mogę zrobić, więc milczałam, nadal go obserwując. Po chwili usłyszałam cichy głos.
- Nie chcę, żebyś wpakowała się w coś, czego będziesz żałować.
- Kto ci powiedział, że chcę się w coś pakować? - zapytałam, próbując pohamować rosnącą falę gniewu. - Chcę żebyś mi powiedział, jaki masz problem.
- To nie ja mam problem! To Louis nim jest! - syknął Harry, ponownie przybierając maskę nieczułego szydercy. Zamknęłam oczy i policzyłam do pięciu. To była jedyna szansa, by porozmawiać szczerze z bratem, z nadzieją, że czegoś się dowiem. Musiałam więc się uspokoić. 
- Harry - zaczęłam łagodnie. - Nie wiem, co tobą kieruje, ale zawsze myślałam, że Lou to twój najlepszy przyjaciel. Tymczasem słyszę, że jest problemem? Manipulantem? - Hazza zachłysnął się powietrzem i próbował coś powiedzieć, ale uciszyłam go gestem dłoni. - Naprawdę cię nie rozumiem i chciałabym, żebyś wytłumaczył, o co ci właściwie chodzi. 
Cisza wokół nas zaczynała mnie przytłaczać. Czekałam na odpowiedź brata, niecierpliwie świdrując go wzrokiem. W międzyczasie próbowałam rozgryźć jego opiekuńcze pobudki po raz setny. Po kilku chwilach skinął głową i poszedł do swojego pokoju. Podreptałam cicho za nim, a gdy weszłam, ujrzałam czerwony kocyk, leżący na podłodze. Wtedy dopadło mnie wspomnienie zapłakanej Rachel, wybiegającej z naszego domu i ogarnął mnie smutek. Czy to wszystko przeze mnie? Czy to ja raniłam przyjaciółkę i brata? 
Przysiadłam na brzegu łóżka, tuż obok Harry'ego. 
- Słuchaj - powiedział, widocznie siląc się na jak najlepsze dobranie słów. - Jesteś moją młodszą siostrą. Tata nie żyje. 
Urwał. Wiedziałam, że na wspomnienia o tacie oboje reagujemy tak samo. Wewnętrzny ból uderzył w nas falą, rozbijając na drobne kawałki ledwo odbudowany spokój ducha. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, po czym chłopak podjął wypowiedź, zanim zdążyłam zacząć zastanawiać się nad jej konkluzją.
- ...a ja zostałem jedynym mężczyzną w naszym domu. I muszę go zastąpić, rozumiesz?
Uderzyłam dłonią w czoło. A więc o to chodziło! Że też się nie domyśliłam! Miłość do brata gwałtownie mnie wypełniła i zachciało mi się go przytulić, jednak nie zrobiłam tego. 
- Sądzisz, że... tata chroniłby mnie przed Louisem? - wyjęczałam, próbując się nie uśmiechnąć.
- Owszem - warknął Hazza. - Gdyby go znał, na pewno by to robił. Spójrz, ile Lou miał już dziewczyn!
- Ale co z tego? - złapałam się za głowę, myśląc, jak mam przedstawić bratu swój punkt widzenia. - Co? Szedł z nimi do łóżka a potem brutalnie rzucał, używając wulgarnych słów?
- Nie, ale... 
- Nie ma "ale"! Mógłby zranić mnie tylko wtedy, jeśli zrobiłby to, co powiedziałam, a jestem pewna, że nie stać go na coś takiego. Zresztą ja wcale nie chcę z nim być! - zreflektowałam się szybko. W końcu Harry miał o tym nie wiedzieć.
- Nie chcesz? - jego twarz wyraźnie się rozpogodziła. - To wiele ułatwia...
Nie wiedziałam, co to może ułatwić, ale nie drążyłam tematu. Przytuliłam Hazzę i zeszłam do salonu. 
Zajrzałam przez szparę w drzwiach. Tłumaczyłam się tym, że chcę sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale tak naprawdę przyszłam trochę pogapić się na Louisa. Lubiłam na niego patrzeć. Zwłaszcza, jeśli spał i mnie nie widział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W ciągu następnych dni wiele się działo. Chłopcy zaczęli jeździć do studia nagraniowego w celu nagrania piosenek na pierwszy album. Byłam z nich bardzo dumna. Wiele tekstów napisali sami, muzykę również pomagali tworzyć, a ich wokale mnie powalały. Jednak to koniec dobrych wiadomości. Relacje Harry'ego z Rachel nie poprawiły się ani odrobinę, za to ona odwiedziła mnie kiedyś z mężczyzną o imieniu Robert. Nie pytałam, ale jestem pewna, że był od niej grubo starszy i że tak naprawdę nic do niego nie czuje. Oczywiście wtedy, gdy rozmawialiśmy w kuchni, wszedł do niej mój brat.
- Och, Harry... - szepnęła Rachel i wskazała na swojego towarzysza. - Poznajcie się, to jest Robert.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Loczka. Sprawiał wrażenie, jakby nie wierzył własnym oczom. Uścisnął dłoń rywala, bąknął coś pod nosem i wyszedł. Zanim jednak to zrobił, dostrzegłam łzy kłębiące się pod jego powiekami. Zrobiło mi się niesamowicie przykro i po raz pierwszy w życiu straciłam ochotę na rozmowę z Rachel. Grzecznie, acz stanowczo wyprosiłam ją i Roberta z domu po czym poszłam do Loczka. Zastałam go siedzącego na podłodze po turecku. Na podłodze leżała kartka, a w dłoni dzierżył długopis. Klęknęłam obok niego i nic nie mówiąc położyłam mu dłoń na ramieniu. Chciałam, by wiedział, że ma we mnie wsparcie. Kochałam i jego i Rachel, ale w tym wypadku musiałam stanąć po jego stronie. Spojrzał na mnie oczyma pełnymi łez i cicho, łamiącym się głosem, zanucił:

He takes your hand,
I die a little,
I watch your eyes
And I'm in little
Why can't you look at me like that...

When you walk by ,
I try to say it,
But then I freeze
And never do it.

My tongue gets tied,
The words gets trapped
 I hear the beat of my heart getting louder,
Whenever I'm near you...

 But I see you with him slow dancing...

13 komentarzy:

  1. mam dzisiaj tak z dupy wyjęty humor + w moim życiu wszystko zaczyna po kolei się pieprzyć, że oczywiście z pełną świadomością czytając słowa nucące przez Hazze sie rozryczałam. za dużo dzisiaj rycze.. naprawdę.. ale dziękuje za info co do rozdziału i mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny! // www.seconddirection.mylog.pl @DariaSosna

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem draniem. ;c
    Tak mi szkoda Harry'ego, po prostu.... Eh. Muszi być wszystko ok, ale serce mi się kraja przez to, co się z nim dzieje. :c Harry to biedny chłopak, niczemu winny. NOSZ KURDE. Robert, kochanie, wypierdzielaj już, chcę się przytulić do moejgo Harry'ego.... ;((((
    A co z Lou?

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Harry. On taki opiekuńczy i kochany jest, a tu mu się tak po dupie dostaje. A ta sytuacja z piosenką jest taka wzruszająca! Ogólnie rozdział świetny, czekam na akcję z Lou.+ nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne.czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, szkoda mi Hazzy! Jednak wydaje mi się, że Racheal spotyka się z Robertem tylko i wyłącznie, aby wzbudzić zazdrość w loczku. Fajny, jednak jak sama przyznałaś krótki rozdział. Jednak ciekawy, czekam na następny.
    Pozdraawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde no, zrobiło mi się szkoda wszystkich. XDD
    I jeszcze ten koniec z piosenką mnie rozwalił :<
    Oj, coś mi się zdaje, że teraz będzie jeszcze ciekawiej :D

    Martyna :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku jejku jejku! jaki świetny rozdział! końcówka przesuperekstrazajebiściecudownie napisana!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty powinnaś zastac pisarką, ja płacze jak to czytam. To wszystko jest takie piękneee !

    OdpowiedzUsuń
  9. Hazza :ccc. Świetny rozdział, kiedy można spodziewać się następnego? ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. http://be-safe-and-sound-klaus-caroline.blogspot.com/
    zostałeś otagofany, złamasie :3 <3 <3 <3 lofki, lofki

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapomniałam Cię powiadamiać o moich notkach na www.seconddirection.mylog.pl .. kurde, przepraszam;/ Mam nadzieję, że mimo to zajrzysz. I się pytam: KIEDY U CIEBIE NEWS!? DariaS.

    OdpowiedzUsuń
  12. nowy rozdział na www.seconddirection.mylog.pl :) zapraszam do czytania i komentowania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jest świetne. ! wkrótce zapraszam do mnie na nowe opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń