Czeeeść :3 Mam dla was niespodziankę, drodzy czytelnicy. Dziś pierwszą część notki (z perspektywy Rachel) napisała dla was Daria z bloga http://www.youwantmyheart.blogspot.com/
Jest to zaszczyt dla mnie i mojego bloga, ponieważ Daria to świetna pisarka *.*
Dalsza część, z perspektywy Vinnie, należy do mnie. Miłego czytania i prosimy o komentarze! :3
/Rachel/
Weszłam do pokoju Harry’ego bez pukania. Mój chłopak siedział na swoim łóżku, oparty plecami o ścianę. Przykryty był naszym czerwonym kocem, na brzuchu leżała miska popcornu, z której garściami brał jedzenie i wpychał sobie do ust. Uśmiechnęłam się, gdy mnie zobaczył. Zamknęłam za sobą drzwi i popatrzyłam na telewizor naprzeciwko łóżka i zmrużyłam oczy, bo idąc po ciemnym korytarzu, przyzwyczaiłam oczy do ogólnego mroku.
-Co dzisiaj oglądamy? –zapytałam „podkradając” się na palcach do chłopaka. Wskoczyłam na łóżko gwałtownie, że aż miska zsunęła się na pościel i wysypała się z niej zawartość. Harry skarcił mnie gniewnym spojrzeniem, rzuconym spod jego ciemnych brwi. Przygryzłam wargę hamując uśmiech. – Przepraszam… -szepnęłam siadając na swoich piętach. Przez chwilę jego pozycja i wzrok się nie zmieniał, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.
W końcu nie mogąc już wytrzymać napięcia, parsknęłam wesołym śmiechem, nachyliłam się nad chłopakiem i kładąc dłoń na jego klatce piersiowej, przyłożyłam usta do jego ust. Lekko ich zasmakowałam, kochałam robić to cały czas i poznawać jego wargi, jego włosy, jego oczy, jego ciało na nowo. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz po całym ciele, kiedy duża dłoń chłopaka powędrowała na moje biodro. Odsunęłam się od jego twarzy na parę centymetrów i przejeżdżając językiem po wargach, popatrzyłam na niego. W lot wyłapałam jego pełne napięcia, pożądania i namiętności spojrzenie. Moje włosy spadały na jego odkrytą szyję i obojczyk, widocznie go łaskotały, bo zaśmiał się cicho, odgarniając pasma moich blond włosów za ucho. Zaraz poczułam drugą dłoń na moim biodrze i siłę, z którą Harry przesuwa mnie w swoje prawo, tak, abym mogła usiąść na nim rozkrokiem. Popcorn walał się już po całym łóżku, ale żadne z nas o to nie dbało. Położyłam dłonie na jego ramionach i nachyliłam się ku niemu, oparłam się czołem o jego czoło, zamknęłam oczy, napawając się tą chwilą. Nozdrzami wdychałam jego mocne, charakterystyczne perfumy, zmieszane z zapachem jego skóry. Poruszył się. Wyprostował się do siadu, obejmując mnie rękami w pasie i mocno do mnie przytulając, zaczął składać słodkie pocałunki na mojej szyi, którą udostępniłam mu poprzez odchylenie głowy w bok. Rozchyliłam lekko wargi, wdychając przez nie powietrze, które uchodziło przez nie tak szybko, jak wpadało. Bezwiednie zaczęłam wydawać z siebie dziwne, jednak ciche, dźwięki. Jego wargi na mojej skórze… To niczym muskające szyję płatki róż, delikatnie i gorące, z każdym dotykiem rozpalające zmysły. Wplotłam palce w jego kręcone włosy i mocno zacisnęłam na nich dłoń, pochylając się nad jego prawym ramieniem. Uniosłam się lekko na kolanach, sprawiając, że Harry ustami całował mój obojczyk i dekolt. Zawisłam nad jego uchem, zaczęłam szeptać mu podniecające słowa, z taką zmysłowością, że na co dzień nikt by mnie o takową nie posądził.
Harry miał to szczęście odkryć we mnie tą drapieżną i agresywną część. A może to ja mu pozwoliłam? Ciemność już nas ogarniała, nawet grający telewizor nie był w stanie wyrwać nas z tego transu, tego namiętnego trwania w swoich objęciach, delikatnego muskania każdego skrawka naszego ciała. Zaczęłam poruszać biodrami, delikatnie, wręcz nie zauważalnie, na co palce chłopaka mocniej zacisnęły się na mojej koszulce. Taki stan bardziej grał na naszych emocjach, niż agresywne szarże w łóżku, czy gdzieś… indziej. Pozwalało to nam na poznanie siebie bardziej, na zabawę swoimi uczuciami. Kto pierwszy dotknie ustami ust partnera, przegrywa i robi kolację. Przeważnie był to Harry.
-Więc jaki film… -zaczęłam przerywanym szeptem. – dzisiaj oglądamy?
-Naprawdę chcesz oglądać film? –jego głos był tak męsko i seksownie zachrypnięty, że przeszły mnie dreszcze. Popatrzył na mnie z dołu, a ja o mały włos nie pocałowałam jego ust.
-Chcę. –odpowiedziałam.
Zapadła między nami cisza, wpatrywaliśmy się w siebie. Słychać było tylko nadającego dziennikarza z tyłu, z telewizji. Nagle, bez słowa zrzucił mnie na podłogę, jednocześnie wstając. Upadłam na panele, co mnie, nie powiem, zabolało.
-Ała! Idioto! –krzyknęłam rozsiadając się na podłodze. – To bolało.
-To, że chcesz oglądać film, też mnie zabolało! –odpowiedział podchodząc do półki z filmami DVD.
Oczywiście wiedziałam, że był to żart, ale być może trochę prawdy w tym było. Zaśmiałam się głośno, wstając z ziemi. Ponownie idąc na palcach, zakradła się do niego od tyłu i przytuliłam się do jego pleców. Był taki duży… Taki stworzony do przytulania, dla mnie oczywiście.
-Liczyłeś na coś więcej? –zapytałam, kiedy obrócił się do mnie przodem, wciąż tkwiąc w moim uścisku.
-Tak. Dlatego wybrałem Titanica, to taka rekompensata. –powiedział, cmokając moje usta.
-Ha, robisz mi kolację.
Harry nie skomentował moich słów, tylko się lekko uśmiechnął i oswobodził z mojego objęcia. Odniosłam wrażenie, że jest trochę dziwny. Jak zwykle by mi nie pozwolił zejść z łóżka, byłby nawet w stanie mnie do niego przywiązać, aby tylko wyszło na jego, ale… Nie wtedy.
Siedziałam już w jego objęciach, pod naszym wspólnym, czerwonym kocykiem, oglądaliśmy od parunastu minut Titanica. Byłam niesamowicie znużona, ale starałam się wytrwać do końca. Widzieć płaczącego Harry’ego – widok bezcenny. Zarazem smutny i zabawny, bo przecież płakał z tak błahego powodu. Nagle drzwi pokoju się otworzyły i zajrzała do nich Vinnie. Zobaczywszy mnie uśmiechnęła się, mruknęła coś pod nosem i zamknęła drzwi.
-Vinnie! –krzyknęłam za nią. Zaraz znowu postać mojej przyjaciółki pojawiła się w drzwiach. – Chcesz się do nas przyłączyć? –zapytałam.
-Nie, nie… Dziękuję. –powiedziała cicho i spojrzała na telewizor. – Titanic? Rachel, że ty to znosisz…
Zaśmiałyśmy się, Harry burknął tylko niezadowolony. Vinnie życzyła nam miłego seansu i zniknęła za zamykanymi drzwiami. Chciałam, żeby Vinnie się do nas przyłączyła, by mogłaby nie zamartwiać się jej sprawą z Lou. Ale zaraz stwierdziłam, że to wcale by jej nie pomogło. Oglądanie Titanica, patrzenie na zakochanego brata i przyjaciółkę? Co by to pomogło? Raczej wprawiłoby ją w jeszcze większy smutek i zakłopotanie. Czyli, ta moja przebiegła żmijka, wiedziała co robi odmawiając.
-Kocham twoją siostrę, wiesz? –rzuciłam luźnie kładąc dłoń na brzuchu Harry’ego.
-Chyba wiem. –kiwnął głową i popatrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. – Bardziej niż mnie?
-Oczywiście, że tak, idioto. –jego brwi ponownie się zmarszczyły. Zaśmiałam się lekko i uniosłam się na rękach. – Żartowałam… -chciałam go pocałować, ale odwrócił głowę. Poczułam nagły chłód. – Nie to nie. –Wiedziałam, że coś było nie tak.
-Nie sądzisz, że Vinnie zasługuje na kogoś specjalnego? –ni z gruszki ni z pietruszki zapytał Harry wlepiając wciąż złe spojrzenie w telewizor.
-Jasne, że tak. –powiedziałam bez namysłu, mając na myśli Lou. Tworzyliby taką piękną parę. – Chyba nawet znam odpowiedniego kandydata. –Poczułam jak gwałtownie się porusza i zaraz odniosłam wrażenie, że wbija we mnie lodowy kolec.
-Kto to? –mruknął oburzony.
-A ktoś. –wyprostowałam się i również zmarszczyłam brwi. Jego humor powoli zaczął mi się udzielać. Z tego nie mogło wyjść nic dobrego. – Musisz być taki wścibski?
-Tak, bo jestem jej starszym bratem. –warknął, aż poczułam się urażona. – Powiedz. Pewnie jej się podoba, prawda?
-Nic nie powiem, jesteśmy kobietami, a kobiety mają ze sobą niespisany sojusz. –stanowczy ton mojego głosu jednak nie bardzo go przekonał. Mogłabym ręce dać uciąć, chciał mnie zabić spojrzeniem.
-To Louis, zgadłem? –jego wargi zacisnęły się w jedną linię. Byłam w pewnego rodzaju szoku, usta samoistnie mi się otworzyły. Nie słysząc mojej odpowiedzi, Harry zerwał się na równe nogi i aż zatrząsł się ze złości. – Tak, Louis. Cholera, wybije im siebie z głowy. –Mówiąc to ruszył ku drzwiom.
Nie mogłam przecież dopuścić do tego, żeby mój chłopak zniszczył miłość rodzącą się między tamtymi dwoma. Zeskoczyłam z łóżka i złapałam mocno ramię Harry’ego, szarpnęłam nim, tak aż się odwrócił. Był cały czerwony na twarzy. Jeszcze nigdy nie widziałam, aby przybrał taką barwę. Zacisnęłam palce na jego odkrytym ramieniu, tak mocno jak mogłam, żeby nie próbował mi się wyrwać. Przygryzłam wargę i pokręciłam głową.
-Harry, nie rób tego. –warknęłam i pociągnęłam go do siebie, byleby dalej od drzwi. – Nie rozumiesz, że z tego może coś wyniknąć? Zamiast przeszkadzać, pomóż!
-Louis ją wykorzysta! –krzyknął Harry i aż mną wstrząsnęło.
Poczułam dziwny żal. Jak on mógł tak mówić o swoim przyjacielu? Z niedowierzaniem patrzyłam na jego pochmurną twarz, rozluźniłam uścisk i spuściłam dłoń w dół. Nie powiedział mi nic osobistego, jednak jego słowa mnie uderzyły.
-Oh… -westchnęłam patrząc w podłogę. – Jakoś Vinnie nie miała nic przeciwko, abyś był z jej najlepszą przyjaciółką. Pamiętasz, jak się baliśmy jej powiedzieć? –nie czekają na odpowiedź, kiwnęłam głową i uniosłam spojrzenie na niego. – Pamiętasz i to bardzo dobrze. Jednak ona się ucieszyła. Cieszyła się z naszego szczęścia. A ty nawet nie potrafisz pomóc jej go zaznać?
-Rachel… -zaczął wyciągając do mnie rękę.
-Nie, Harry. Nie Racheluj mi tu teraz. –warknęłam i przymknęłam oczy. Nagle zachciało mi się płakać, po prostu. – Ona pozwoliła ci rżnąć swoją najlepszą przyjaciółkę co noc… Wiesz, w ogóle… -pociągnęłam nosem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie wiem co mnie tak dotknęło. Naprawdę, nie mam pojęcia. – Ty jako romantyk jako pierwszy powinieneś ich wspierać. Albo… Po prostu… Jeśli ona nie może być z twoim najlepszym przyjacielem, jej najlepsza przyjaciółka również nie może być z tobą. –pośród sprzecznych i rozchwianych uczuć znalazłam odwagę i popatrzyłam mu w oczy. Już nie był zły. Zdawało mi się, że zaczyna być smutny. Oj tak, dobrze wiedział, co moje słowa znaczą. Uśmiechnęłam się i wyminęłam go.
-Czekaj. –Złapał mnie za rękę, tak jak ja go wcześniej, ale ja się nie odwróciłam. Chciało mi się ryczeć, krzyczeć i bić go. – Co ty wyprawiasz?
-To, na co to wygląda. –mruknęłam i wyrwałam swoją rękę. Stałam chwilę w bezruchu, próbując zapanować nad swoimi emocjami.
-Nie możesz! –krzyknął nagle, aż się wystraszyłam. Położyłam dłoń na klamce i ją nacisnęłam. – Rachel, proszę, nie!
-Wal się! –odkrzyknęłam prosto i treściwie, szarpnęłam drzwi i już kierowana jedynie złością wybiegłam na korytarz.
Zbiegłam szybko na dół, ubrałam buty i hamując cisnące się na powieki łzy, wyszłam z domu rodziny Styles, trzaskając uprzednio drzwiami. Jak tylko się zamknęły, po moich policzkach spłynęły łzy, stłumiłam dłońmi szloch i wybiegłam z ich posiadłości, nie zwracając już uwagi na Harry’ego, który wybiegł na zewnątrz wołając mnie, lecz gdy nie reagowałam, zaklął siarczyście i warknął. A wtedy zniknęłam za zakrętem i tyle go widziałam.
-Co dzisiaj oglądamy? –zapytałam „podkradając” się na palcach do chłopaka. Wskoczyłam na łóżko gwałtownie, że aż miska zsunęła się na pościel i wysypała się z niej zawartość. Harry skarcił mnie gniewnym spojrzeniem, rzuconym spod jego ciemnych brwi. Przygryzłam wargę hamując uśmiech. – Przepraszam… -szepnęłam siadając na swoich piętach. Przez chwilę jego pozycja i wzrok się nie zmieniał, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.
W końcu nie mogąc już wytrzymać napięcia, parsknęłam wesołym śmiechem, nachyliłam się nad chłopakiem i kładąc dłoń na jego klatce piersiowej, przyłożyłam usta do jego ust. Lekko ich zasmakowałam, kochałam robić to cały czas i poznawać jego wargi, jego włosy, jego oczy, jego ciało na nowo. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz po całym ciele, kiedy duża dłoń chłopaka powędrowała na moje biodro. Odsunęłam się od jego twarzy na parę centymetrów i przejeżdżając językiem po wargach, popatrzyłam na niego. W lot wyłapałam jego pełne napięcia, pożądania i namiętności spojrzenie. Moje włosy spadały na jego odkrytą szyję i obojczyk, widocznie go łaskotały, bo zaśmiał się cicho, odgarniając pasma moich blond włosów za ucho. Zaraz poczułam drugą dłoń na moim biodrze i siłę, z którą Harry przesuwa mnie w swoje prawo, tak, abym mogła usiąść na nim rozkrokiem. Popcorn walał się już po całym łóżku, ale żadne z nas o to nie dbało. Położyłam dłonie na jego ramionach i nachyliłam się ku niemu, oparłam się czołem o jego czoło, zamknęłam oczy, napawając się tą chwilą. Nozdrzami wdychałam jego mocne, charakterystyczne perfumy, zmieszane z zapachem jego skóry. Poruszył się. Wyprostował się do siadu, obejmując mnie rękami w pasie i mocno do mnie przytulając, zaczął składać słodkie pocałunki na mojej szyi, którą udostępniłam mu poprzez odchylenie głowy w bok. Rozchyliłam lekko wargi, wdychając przez nie powietrze, które uchodziło przez nie tak szybko, jak wpadało. Bezwiednie zaczęłam wydawać z siebie dziwne, jednak ciche, dźwięki. Jego wargi na mojej skórze… To niczym muskające szyję płatki róż, delikatnie i gorące, z każdym dotykiem rozpalające zmysły. Wplotłam palce w jego kręcone włosy i mocno zacisnęłam na nich dłoń, pochylając się nad jego prawym ramieniem. Uniosłam się lekko na kolanach, sprawiając, że Harry ustami całował mój obojczyk i dekolt. Zawisłam nad jego uchem, zaczęłam szeptać mu podniecające słowa, z taką zmysłowością, że na co dzień nikt by mnie o takową nie posądził.
Harry miał to szczęście odkryć we mnie tą drapieżną i agresywną część. A może to ja mu pozwoliłam? Ciemność już nas ogarniała, nawet grający telewizor nie był w stanie wyrwać nas z tego transu, tego namiętnego trwania w swoich objęciach, delikatnego muskania każdego skrawka naszego ciała. Zaczęłam poruszać biodrami, delikatnie, wręcz nie zauważalnie, na co palce chłopaka mocniej zacisnęły się na mojej koszulce. Taki stan bardziej grał na naszych emocjach, niż agresywne szarże w łóżku, czy gdzieś… indziej. Pozwalało to nam na poznanie siebie bardziej, na zabawę swoimi uczuciami. Kto pierwszy dotknie ustami ust partnera, przegrywa i robi kolację. Przeważnie był to Harry.
-Więc jaki film… -zaczęłam przerywanym szeptem. – dzisiaj oglądamy?
-Naprawdę chcesz oglądać film? –jego głos był tak męsko i seksownie zachrypnięty, że przeszły mnie dreszcze. Popatrzył na mnie z dołu, a ja o mały włos nie pocałowałam jego ust.
-Chcę. –odpowiedziałam.
Zapadła między nami cisza, wpatrywaliśmy się w siebie. Słychać było tylko nadającego dziennikarza z tyłu, z telewizji. Nagle, bez słowa zrzucił mnie na podłogę, jednocześnie wstając. Upadłam na panele, co mnie, nie powiem, zabolało.
-Ała! Idioto! –krzyknęłam rozsiadając się na podłodze. – To bolało.
-To, że chcesz oglądać film, też mnie zabolało! –odpowiedział podchodząc do półki z filmami DVD.
Oczywiście wiedziałam, że był to żart, ale być może trochę prawdy w tym było. Zaśmiałam się głośno, wstając z ziemi. Ponownie idąc na palcach, zakradła się do niego od tyłu i przytuliłam się do jego pleców. Był taki duży… Taki stworzony do przytulania, dla mnie oczywiście.
-Liczyłeś na coś więcej? –zapytałam, kiedy obrócił się do mnie przodem, wciąż tkwiąc w moim uścisku.
-Tak. Dlatego wybrałem Titanica, to taka rekompensata. –powiedział, cmokając moje usta.
-Ha, robisz mi kolację.
Harry nie skomentował moich słów, tylko się lekko uśmiechnął i oswobodził z mojego objęcia. Odniosłam wrażenie, że jest trochę dziwny. Jak zwykle by mi nie pozwolił zejść z łóżka, byłby nawet w stanie mnie do niego przywiązać, aby tylko wyszło na jego, ale… Nie wtedy.
Siedziałam już w jego objęciach, pod naszym wspólnym, czerwonym kocykiem, oglądaliśmy od parunastu minut Titanica. Byłam niesamowicie znużona, ale starałam się wytrwać do końca. Widzieć płaczącego Harry’ego – widok bezcenny. Zarazem smutny i zabawny, bo przecież płakał z tak błahego powodu. Nagle drzwi pokoju się otworzyły i zajrzała do nich Vinnie. Zobaczywszy mnie uśmiechnęła się, mruknęła coś pod nosem i zamknęła drzwi.
-Vinnie! –krzyknęłam za nią. Zaraz znowu postać mojej przyjaciółki pojawiła się w drzwiach. – Chcesz się do nas przyłączyć? –zapytałam.
-Nie, nie… Dziękuję. –powiedziała cicho i spojrzała na telewizor. – Titanic? Rachel, że ty to znosisz…
Zaśmiałyśmy się, Harry burknął tylko niezadowolony. Vinnie życzyła nam miłego seansu i zniknęła za zamykanymi drzwiami. Chciałam, żeby Vinnie się do nas przyłączyła, by mogłaby nie zamartwiać się jej sprawą z Lou. Ale zaraz stwierdziłam, że to wcale by jej nie pomogło. Oglądanie Titanica, patrzenie na zakochanego brata i przyjaciółkę? Co by to pomogło? Raczej wprawiłoby ją w jeszcze większy smutek i zakłopotanie. Czyli, ta moja przebiegła żmijka, wiedziała co robi odmawiając.
-Kocham twoją siostrę, wiesz? –rzuciłam luźnie kładąc dłoń na brzuchu Harry’ego.
-Chyba wiem. –kiwnął głową i popatrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. – Bardziej niż mnie?
-Oczywiście, że tak, idioto. –jego brwi ponownie się zmarszczyły. Zaśmiałam się lekko i uniosłam się na rękach. – Żartowałam… -chciałam go pocałować, ale odwrócił głowę. Poczułam nagły chłód. – Nie to nie. –Wiedziałam, że coś było nie tak.
-Nie sądzisz, że Vinnie zasługuje na kogoś specjalnego? –ni z gruszki ni z pietruszki zapytał Harry wlepiając wciąż złe spojrzenie w telewizor.
-Jasne, że tak. –powiedziałam bez namysłu, mając na myśli Lou. Tworzyliby taką piękną parę. – Chyba nawet znam odpowiedniego kandydata. –Poczułam jak gwałtownie się porusza i zaraz odniosłam wrażenie, że wbija we mnie lodowy kolec.
-Kto to? –mruknął oburzony.
-A ktoś. –wyprostowałam się i również zmarszczyłam brwi. Jego humor powoli zaczął mi się udzielać. Z tego nie mogło wyjść nic dobrego. – Musisz być taki wścibski?
-Tak, bo jestem jej starszym bratem. –warknął, aż poczułam się urażona. – Powiedz. Pewnie jej się podoba, prawda?
-Nic nie powiem, jesteśmy kobietami, a kobiety mają ze sobą niespisany sojusz. –stanowczy ton mojego głosu jednak nie bardzo go przekonał. Mogłabym ręce dać uciąć, chciał mnie zabić spojrzeniem.
-To Louis, zgadłem? –jego wargi zacisnęły się w jedną linię. Byłam w pewnego rodzaju szoku, usta samoistnie mi się otworzyły. Nie słysząc mojej odpowiedzi, Harry zerwał się na równe nogi i aż zatrząsł się ze złości. – Tak, Louis. Cholera, wybije im siebie z głowy. –Mówiąc to ruszył ku drzwiom.
Nie mogłam przecież dopuścić do tego, żeby mój chłopak zniszczył miłość rodzącą się między tamtymi dwoma. Zeskoczyłam z łóżka i złapałam mocno ramię Harry’ego, szarpnęłam nim, tak aż się odwrócił. Był cały czerwony na twarzy. Jeszcze nigdy nie widziałam, aby przybrał taką barwę. Zacisnęłam palce na jego odkrytym ramieniu, tak mocno jak mogłam, żeby nie próbował mi się wyrwać. Przygryzłam wargę i pokręciłam głową.
-Harry, nie rób tego. –warknęłam i pociągnęłam go do siebie, byleby dalej od drzwi. – Nie rozumiesz, że z tego może coś wyniknąć? Zamiast przeszkadzać, pomóż!
-Louis ją wykorzysta! –krzyknął Harry i aż mną wstrząsnęło.
Poczułam dziwny żal. Jak on mógł tak mówić o swoim przyjacielu? Z niedowierzaniem patrzyłam na jego pochmurną twarz, rozluźniłam uścisk i spuściłam dłoń w dół. Nie powiedział mi nic osobistego, jednak jego słowa mnie uderzyły.
-Oh… -westchnęłam patrząc w podłogę. – Jakoś Vinnie nie miała nic przeciwko, abyś był z jej najlepszą przyjaciółką. Pamiętasz, jak się baliśmy jej powiedzieć? –nie czekają na odpowiedź, kiwnęłam głową i uniosłam spojrzenie na niego. – Pamiętasz i to bardzo dobrze. Jednak ona się ucieszyła. Cieszyła się z naszego szczęścia. A ty nawet nie potrafisz pomóc jej go zaznać?
-Rachel… -zaczął wyciągając do mnie rękę.
-Nie, Harry. Nie Racheluj mi tu teraz. –warknęłam i przymknęłam oczy. Nagle zachciało mi się płakać, po prostu. – Ona pozwoliła ci rżnąć swoją najlepszą przyjaciółkę co noc… Wiesz, w ogóle… -pociągnęłam nosem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie wiem co mnie tak dotknęło. Naprawdę, nie mam pojęcia. – Ty jako romantyk jako pierwszy powinieneś ich wspierać. Albo… Po prostu… Jeśli ona nie może być z twoim najlepszym przyjacielem, jej najlepsza przyjaciółka również nie może być z tobą. –pośród sprzecznych i rozchwianych uczuć znalazłam odwagę i popatrzyłam mu w oczy. Już nie był zły. Zdawało mi się, że zaczyna być smutny. Oj tak, dobrze wiedział, co moje słowa znaczą. Uśmiechnęłam się i wyminęłam go.
-Czekaj. –Złapał mnie za rękę, tak jak ja go wcześniej, ale ja się nie odwróciłam. Chciało mi się ryczeć, krzyczeć i bić go. – Co ty wyprawiasz?
-To, na co to wygląda. –mruknęłam i wyrwałam swoją rękę. Stałam chwilę w bezruchu, próbując zapanować nad swoimi emocjami.
-Nie możesz! –krzyknął nagle, aż się wystraszyłam. Położyłam dłoń na klamce i ją nacisnęłam. – Rachel, proszę, nie!
-Wal się! –odkrzyknęłam prosto i treściwie, szarpnęłam drzwi i już kierowana jedynie złością wybiegłam na korytarz.
Zbiegłam szybko na dół, ubrałam buty i hamując cisnące się na powieki łzy, wyszłam z domu rodziny Styles, trzaskając uprzednio drzwiami. Jak tylko się zamknęły, po moich policzkach spłynęły łzy, stłumiłam dłońmi szloch i wybiegłam z ich posiadłości, nie zwracając już uwagi na Harry’ego, który wybiegł na zewnątrz wołając mnie, lecz gdy nie reagowałam, zaklął siarczyście i warknął. A wtedy zniknęłam za zakrętem i tyle go widziałam.
/Vinnie/
Gdy zostawiłam Rachel i Harry'ego samych, zbiegłam na dół, ponieważ w tej samej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się i zastanowiłam, kto to mógł być o tak późnej godzinie. Dochodziła północ. Uchyliłam drzwi i w szparze między nimi a framugą ujrzałam... Louisa, stojącego w swobodnej pozie, z półprzymkniętymi powiekami. Wyglądał dziwnie. Bardzo dziwnie. Gdy mnie ujrzał, zaśmiał się cicho, po czym bez ceregieli wpakował mi się do domu. Stanęłam przed nim i założyłam ręce na piersiach, chcąc okazać mu całą sobą, co myślę o jego stanie.
- Ile? - zapytałam, starając się brzmieć jak najbardziej srogo.
- No tylko kilka kieliszków... - wyjęczał szatyn, przecierając policzek dłonią. - Wiesz, zajebiście było.
Uśmiechnął się szeroko i zwalił na mnie z otwartymi ramionami, aż się zatoczyłam. Przytrzymałam go w pionie i zaprowadziłam do salonu, gdzie pchnęłam jednym palcem w jego klatę, by usiadł na kanapie. Oparł głowę o oparcie i zamknął oczy. Na jego ustach błąkał się jakiś zagubiony uśmieszek. Pokręciłam głową i przyniosłam mu koc. Starannie okrywając przyjaciela, kiwałam co chwilę głową, na potwierdzenie jego słów. Opowiadał mi o tym, jakie piękne jest niebo w nocy, że kiedyś tam poleci oraz o przestworzach w ogóle. Gdy usiadłam obok, zamierzając zaczekać aż zaśnie, głowa Lou osunęła się na moje ramię. Przez pierwsze sekundy doznałam lekkiego paraliżu, ale później postanowiłam być dzielna. Zaczęłam delikatnie się poruszać, by móc pójść do łóżka, a jednocześnie nie obudzić Louisa. Jednak gdy chłopak zarejestrował ruch ramienia, na którym spoczywała jego głowa, złapał mnie i przyciągnął bliżej, nie otwierając oczu. Zrobiło mi się dziwnie ciepło na sercu. W chwili kiedy już miałam zacząć napawać się tym uczuciem i w ogóle sytuacją, w jakiej się znalazłam, usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Gwałtownie obróciłam głowę. Tym razem zrobiło mi się zimno, ponieważ zostałam właśnie obdarowana jednym z najsroższych spojrzeń... swojego brata. Tak, Harry stał w progu i widocznie nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- Nie! - syknęłam cicho, gdy podszedł i próbował zerwać koc z Louisa. - Jest pijany!
- A ty koniecznie musisz się nim zajmować?! - wrzasnął Hazza, pełnym głosem. Położyłam palec na ustach i wstałam ostrożnie, kładąc głowę chłopaka na poduszce. Pociągnęłam brata za rękaw i wręcz wyrzuciłam go na korytarz. Pokłóciliśmy się dopiero za drzwiami.
Super notka!
OdpowiedzUsuńHłęhełeheeęaehjaheęłęe. XD Mam nadzieję, ze wiesz... KTO TO? XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNie no, ale tak na poważnie to... Zostawię swój fragment, bo to, co prawda, nie ma sensu, żebym go komentowała, co nie. XD
Wiem, że skończyłaś w takim momencie specjalnie, Ty żmijo, mam nadzieję, że nie każesz nam, czytelnikom, czekać za długo! :3 Kurde, już się rozkręca, zalany w trupa Lou, wkurzony Harold (dzięki mła, oczywiście XD) i... KONIEC. KOOOONIEC! HOW DARE YOU?!
No weee, jak można przerywać w takim momencie?! Fooch :c a tak na serio, genialna notka. Zachowanie Rachel było naprawdę....mocne. Prawdziwa z niej przyjaciółka. Liczę, że Harold się w końcu ogarnie i pomiędzy Lou a Vinnie do czegoś dojdzie :D.
OdpowiedzUsuńno nieee:D czekam na kolejny:D szybko prosze:D <3
OdpowiedzUsuńDziewczyno dlaczego w takim momencie kończysz pisać.Wtedy kiedy jest najciekawiej.Proszę ciebie o kolejny i zapraszam do mnie na http://najaranaszczesciem-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńProsze next! Now
OdpowiedzUsuńWiesz ja nie wiem czy ja Ciebie informowałam o rozdziałach czy po prostu z głowy mi wyleciałaś? ;/ Cholera jasna, sama już nie pamiętam! Ale jak będzie się pojawiał nowy rozdział to będę Cię informowała o tym tutaj, na blogu :) A co do rozdziału to naprawdę świetny! Myślę, że po tym jak Rachel zostawiła Hazzę to ten trochę przemyśli kwestię związku Vinnie z Louis'em :) Pozdrawiam! Daria.
OdpowiedzUsuńpiękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne piękne Proszę pisz dalej .! kocham toooo <3
OdpowiedzUsuńMoj bosh, Lofciam to <3... Kiedy następny chapek ????????? ^^
OdpowiedzUsuńWŁAŚNIE POJAWIŁ SIĘ NOWY ROZDZIAŁ NA www.seconddirection.mylog.pl ! :)
OdpowiedzUsuńkooooocham tego bloga :D on jest najlepszy ze wszystkich xx pisz dalej, proszę ! jak najszybciej się da <3 myślę, że Hazza jednak sobie przemyśli związek Lou i Vinnie. oby, bo szczerze to im kibicuje tak jakby :D <333333333
OdpowiedzUsuńkocham! pisz dalej! <3
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga, to jak piszesz i wgl całą Ciebie! zajebista jesteś! <3 pisz dalej! next proszę, ale szybko :D
OdpowiedzUsuńdalej pisz ! już się nie mogę doczekać :*
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że dopiero od jakiegoś czasu(około trzech dni)śledzę losy bohaterów twojego bloga. Bardzo mi się spodobał i na pewno będę go obserwować. Musze cię także pochwalić, za nie skrzywdzenie fajnego motywu. Mam na myśli to, iż nie nudzisz swoich czytelników zwykłymi, niepotrzebnymi akcjami. Dążysz do celu powoli ale z ciekawą nutką kontrastu. Spór bohaterów nadaje wygląd i charakter całej powieści. Ogólnie rzecz biorąc jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńChciałabym także zaprosić cię na swój blog, który w prawdzie dopiero zaczynam. Liczę na komentarz, bo wiesz jakie to ważne dla motywacji.
http://odnalezc-prawdziwa-siebie.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę twórczej weny w następnych krokach. xx