Heeej! Przepraszam za długą nieobecność, ale panna Wena nie chciała mnie odwiedzić. Dzisiejsą notkę dedykuję Martynie (Mike... KING OF POP) :D :*
/Vinnie/
- Isn’t she lovely? – zanucił Harry, zakładając Rachel pasmo
włosów za ucho. Na twarzy dziewczyny zakwitł uśmiech. – Isn’t she wonderfull?
Przyglądałam im się z nieskrywaną zazdrością. Oboje byli dla
mnie ważni i cieszyłam się, że tak dobrze im się układa. Jednak sama również
chciałam doświadczyć tak silnego, romantycznego uczucia. Niestety, jak na
razie, nie było nawet cienia szansy.
Po nieszczęsnym „pocałunku”, stałam się dziwnie otępiała i
roztargniona. Cały czas czegoś zapominałam, a często mój dzień polegał na
leżeniu na łóżku i patrzeniu w sufit. Nie wiedziałam, co się ze mną działo. O
radę nie mogłam poprosić nikogo, bo nikomu nie powiedziałam o incydencie w domu
Louisa. Choć Rachel była moją najlepszą przyjaciółką, czułam lęk przez
obnażeniem przed nią prawdy. Sama nie wiem, dlaczego – po prostu. To samo było
z Harry’m. Jak miałam mu powiedzieć, że całowałam jego najlepszego kumpla? Nie
wiem, jak by zareagował i chyba wolę się tego nie dowiadywać.
Sam Louis również przygasł i jakby „zapadł” się w sobie. Nie
śmiał się już tak często, a na spotkaniach zespołu (na których byłam i ja)
siedział skulony na kanapie i wpatrywał się w swoje splecione dłonie. Miałam
wrażenie, że prócz tej oczywistej sprawy, gryzie go coś jeszcze, ale nie
potrafiłam się zdobyć na to, by poprosić go o szczerą rozmowę. Wynikało to z
tego, że za każdym razem, gdy spojrzałam na chłopaka, odwracał wzrok i zaciskał
wargi. Szczerze mówiąc, takie zachowanie mnie raniło, ponieważ odnosiłam
wrażenie jakoby już nie chciał się ze mną przyjaźnić. A tego bym nie zniosła,
jestem pewna. Snułam się więc z kąta w kąt, wyżerana od środka smutkiem i
wyrzutami sumienia. Wcale nie miałam ochoty na opowiedzenie komukolwiek o tym,
co czułam. Jednak jak zwykle zapomniałam o umiejętnościach Rachel – znała mnie
jak nikt inny i zawsze wiedziała, gdy nie zachowywałam się tak, jak powinnam.
Odkrycie prawdy zajęło jej sporo czasu z racji mojej
niechęci współpracy. Poza tym nie mogła poświęcać mi wszystkich wolnych chwil –
w końcu miała też chłopaka.
Któregoś dnia, gdy Liam, Zayn i Niall żegnali się z Hazzą, a
ja wpatrywałam się w milczącego Louisa, moja przyjaciółka nie wytrzymała. Po
wyjściu chłopaków pociągnęła mnie za rękę do osobnego pokoju, posadziła na
łóżku i stanęła naprzeciw, splatając ręce na piersiach. W jej oczach wyraźnie
widziałam zdeterminowanie, złość i… smutek. Martwiła się o mnie, chciała pomóc.
A ja ją okłamywałam. Son of bitch.
- Więc? – zapytała głosem ostrym i dźwięcznym jak świst
bata. Milczałam. Nie wiedziałam, od czego zacząć, ani nawet jak to zrobić. –
Vivienne Nicole Styles! Co ty sobie myślisz? Przecież widzę, że coś się dzieje!
Dlaczego wciąż próbujesz mnie oszukiwać? Dobrze wiesz, że ja i tak się dowiem.
Wolałabym jednak, żebyś osobiście mi się wygadała. Wtedy nie musiałabym
wyciągać informacji od Louisa.
- Co?! Skąd wiesz o… - urwałam równie szybko, jak zaczęłam mówić.
Zachciało mi się walnąć dłonią o czoło. Podpuściła mnie, a ja dałam się wrobić. Teraz już miała
pewność, że chodzi o Lou.
- Wiedziałam – syknęła z satysfakcją i usiadła po turecku na
podłodze. Wbiła we mnie wzrok. Wręcz czułam, jak mnie nim przeszywa.
Westchnęłam i usadowiłam się na łóżku wygodniej.
- Musisz mi obiecać, że nic nikomu nie powiesz. A już
zwłaszcza Harry’emu! – zastrzegłam, a
Rachel pokiwała głową w milczeniu. Dopiero teraz dotarło do mnie, że
przecież ona nigdy nie zawiodła mojego zaufania. Dlaczego więc tak trudno było
mi jej zwierzyć? Zamknęłam na chwilę oczy, by za moment ponownie je otworzyć.
- Louis… on... -
zaczęłam niezgrabnie, po czym umilkłam, szukając odpowiednich słów. –
Jest dla mnie ważny.
Przyjaciółka znowu kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko,
jak gdyby znowu chciała powiedzieć: „wiedziałam”.
- No i… kiedy byłam u niego w domu i zajmowaliśmy się jego
siostrami… one… zmusiły nas do pocałunku – na te słowa Rachel wyprostowała się
jak struna i otworzyła szerzej swoje i tak duże oczy. Po chwili zaczęła machać
rękoma. Domyśliłam się, że dziwnymi gestami rozkazuje mi kontynuować.
- Nie mogę myśleć o niczym innym, tylko o nim. Nie wiem,
skąd to się bierze, ale… nie wiem, pomóż mi! – zakrzyknęłam dramatycznie. –
Najgorsze jest to… że on mnie teraz unika. A mnie to boli.
Wypuściłam gwałtownie powietrze z płuc, szczęśliwa, że w
końcu mogłam się komuś wyżalić. Rachel podniosła się z podłogi i zasiadła obok mnie, obejmując
ramieniem.
- Problemy sercowe są, hm, trudne – przemówiła uroczyście,
wpatrując się w okno naprzeciw. – Jak na razie, nie wiem, co mogłabym ci
poradzić, ale wiedz, że postaram się pomóc, na ile tylko będę mogła. Musisz
tylko dać mi trochę czasu do namysłu… Cholera. Harry ostatnio wspominał, że Lou
jest ostatnio zupełnie inny. Już wiem, o co chodziło. Spokojnie, nie powiem mu!
– zapewniła, gdy poruszyłam się niespokojnie. Przytuliła mnie mocniej a ja uśmiechnęłam
się do siebie. Rachel była nieoceniona.
/Louis/
Przyglądałem się swojemu przyjacielowi, który chodził po
pokoju niczym lew uwięziony w klatce. Od jednej ściany do drugiej, mrucząc co
chwila coś niezrozumiałego. Cieszyłem się, że w końcu się dowiedział, no i sam
nie czułem się już taki osamotniony. Miałem tylko nadzieję, że Hazza nie będzie robił Vinnie
problemów z tego powodu.
- To było niewinne – zapewniłem go po raz kolejny. – Tylko krótki
buziak. Naprawdę nic…
- Nic takiego?! – wrzasnął mój przyjaciel, stając w miejscu.
– To jest… to moja siostra! A ty… masz Hannah!
- Zerwałem z nią przecież – wywróciłem oczyma. Czy wszyscy
musieli mi o niej przypominać? – Poza tym, nie sądzę, by Vinnie liczyła na coś więcej.
- Mam nadzieję, że nie jest na tyle głupia – warknął Harry.
Poczułem się, jakby dał mi w twarz. A przecież to były tylko słowa. Aż słowa. –
Nie o to mi chodziło! Chciałem tylko… to znaczy, chodziło mi o to że… no wiesz!
– patrzyłem na niego ze ściągniętymi brwiami.
- Uważasz, że nie byłaby ze mną szczęśliwa? – zapytałem ze
złośliwą życzliwością.
- Dobrze wiesz, że…
- Że co? Gdyby to Liam chciał się do niej zbliżyć, nie miałbyś
z tym żadnego problemu, prawda?! – gniew ogarnął mnie całego. Wiedziałem, że
później będę żałował kłótni z Hazzą, ale tego było za wiele. Jak mógł mnie tak
postrzegać? Wstałem i stanąłem naprzeciw niego z zaciśniętymi pięściami.
- To moja siostra – wyartykułował chłopak, stawiając nacisk
na każde słowo. – Nie pozwolę, żebyś z nią…
- Wcale nie chcę! Nawet tak o niej nie pomyślałem! –
musiałem skłamać. Gdybym powiedział mu prawdę tu i teraz, byłoby tylko gorzej. –
Traktuję ją jak… jak…
- No, jak kogo? Jak kolejną zdobycz, tak? – syknął Harry.
Tego było już dla mnie za wiele. Niesiony emocjami, zacisnąłem dłonie na jego
koszulce i przyciągnąłem bliżej.
- Nigdy bym jej nie skrzywdził, rozumiesz? Nikogo nigdy nie potraktuję
jak zabawki – wycedziłem przez zęby i puściłem chłopaka. Skierowałem swoje
kroki w stronę drzwi, ponieważ czułem, że nie wytrzymam w tym pomieszczeniu
dłużej.
- Zobaczmy – usłyszałem tylko gniewny szept Hazzy, po którym
zatrzasnąłem drzwi i ruszyłem korytarzem w stronę schodów.
Ciekawa jestem co będzie z Vinnie i z Lou. Bo Hazza raczej nie jest za tym związkiem.. No ale w sumie to jego siostra, więc chce dla niej jak najlepiej. Informuj mnie o nowych rozdziałach, ok? :) I zapraszam do mnie na www.seconddirection.mylog.pl :) Daria
OdpowiedzUsuńLol. Teraz muszę przekształcić to, co napisałam na gg w bardziej kulturalne i miłe słowa. Będzie trudno, ale spróbuję.
OdpowiedzUsuńWięc przy pierwszym zdaniu się rozpuściłam. To była dobra strategia, którą na mnie zastosowałaś. Tak, pierwszą część dzięki temu zdaniu czytałam niemalże rozpłynięta, zachwycając się latającymi ptaszkami, które swobodnie wirując na wietrze, śpiewały swoją pieśń. Niemalże rzygłam tęczą, jednak to było bardzo przyjemne uczucie. Jeszcze z kuchni dochodzą mnie zapachy ciasteczek, które upiekłam i było pięknie. Wsparcie przyjaciółki, ludzie, w końcu pokazałaś jak bardzo Cię lovciam, mój Ty krejzolu gupi. :* Wiedz to, ale wiem, ze wiesz, że zawsze będziesz miała moje wsparcie, bo ja jestem jak Nialler u mnie, który zawsze cierpliwie wysłucha i nie będzie (tak mocno XD) krytykować. <3
Z nadejściem drugiej części, w moim organizmie wezbrał gniew! TAK. Szkoda mi Lou, bo też jest zagubiony, na pewno jest. I kurde, żal mi Hazzy! Noooo... Ja nie mogę, czemu on jest takim chamem? ;((((( CHYBA Z NIM ZERWĘ. -.-
Dziękuję za notkę dla mnie <33
OdpowiedzUsuńA tak ogółem, to kurde, szkoda mi ich :< ALE... Harry mnie wkurzył, no bo, JAK TAK MOŻNA, HM? XDDD
bosko...! Kurde czemu Harry nie ufa najlepszemu przyjacielowi ?
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej pozdrawiam :)
niesamowity ! <3 czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńprosze pisz dalej :( odezwij się na tt bo bardzo chcę pogadać z tobą "w cztery klawisze " @Tusieeek
OdpowiedzUsuń