środa, 4 lipca 2012

Heartbroken.


Siedziałam na dywanie, w pokoju Harry’ego, w samym środku ogromnej awantury. Zakryłam uszy dłońmi i zacisnęłam oczy, zupełnie jak małe dziecko, gdy rodzice wszczęli kłótnię. Nade mną przekrzykiwało się czterech chłopaków: mój brat, Zayn, Liam i Niall.
- Nigdy nie zgodzę się na „Tacos”! – wrzeszczał Liam.
- To dobra nazwa! – obruszył się Niall. – Idealnie do nas pasuje!
- Wszystko musisz łączyć z jedzeniem?! – krzyknął Harry. – Zresztą inne wasze pomysły też są do bani!
- To może w końcu Ty byś coś wymyślił, panie i władco? – zadrwił Zayn. Gdy na policzki mojego brata wystąpiły rumieńce złości, zerwałam się na równe nogi.
- Tak dalej być nie może! – Tym razem i ja podniosłam głos, czym zwróciłam uwagę wszystkich obecnych,  w tym Louisa, który siedział w rogu pokoju i nie brał udziału w kłótni. – Kłócicie się o pierdoły!
Liam i Harry już otworzyli usta by mi odszczeknąć, ale byłam szybsza: uniosłam dłoń w geście proszącym o ciszę, po czym z powrotem usiadłam na środku dywanu.
- Siadać. – rozkazałam. Posłuchali mnie i usadzili się naokoło. – Zastanówmy się na spokojnie. Co jest waszym celem?
Zapadła długa, pełna zdumienia cisza. Po chwili Niall odezwał się nieśmiało:
- Jeść i nigdy nie utyć.
Uśmiechnęłam się szeroko. Ten chłopak zawsze potrafił mnie rozbroić.
- Nie o to mi chodziło. Co będzie waszym celem, gdy już zostaniecie pełnoprawnym zespołem?
Ponownie w pomieszczeniu zaległa cisza, słychać było tylko świergot ptaków za oknem i bzyk muchy latającej niespiesznie nad naszymi głowami.
- Dawanie ludziom radości. – po pewnym czasie dało się słyszeć głos z rogu pokoju. Gdy Lou przysunął się bliżej nas i zobaczył zdumione spojrzenia chłopaków, kontynuował. – To proste. Chcę pomagać ludziom swoją muzyką. Chcę, by się uśmiechali, słuchając jej… I chcę, by zapominali wtedy o swoich kłopotach. To będzie moim celem.
Kąciki moich ust uniosły się ku górze. Nie spodziewałam się, że tego pajaca stać na tak mądre słowa. Reszta chłopaków chyba też była zaskoczona, ale każdy zgodził się z Louisem.
- A więc wszyscy idziecie w jednym kierunku – podsumowałam.
- W jednym… kierunku… - powtórzył Harry, wpatrując się w jakiś punkt na ścianie. – One Direction!
Pomysł mego genialnego brata okazał się strzałem w dziesiątkę.  Nazwa zespołu przeszła jednogłośnie. Szóstka przyjaciół (oni + ja) ustawiła się w kółku i podała sobie ręce. Mnie trafiło się stanie obok Louisa, co oznaczało ściskanie jego dłoni. Poczułam się nieswojo, a jednocześnie radośnie.  
Z drugiej strony czułam ciepłą dłoń Harry’ego. Przez kilka sekund miałam dziwne wrażenie, że trzymam za ręce dwie osoby, które mogą uczynić mnie szczęśliwą lub odwrotnie. Przez moją głowę przemknęła też myśl, że nigdy nie mogę ich stracić. W chwilę potem głosik w mojej głowie powiedział: puknij się w łeb, dziewczyno.
- Oto pierwsze oficjalne spotkanie członków zespołu One Direction – przemówił uroczyście Liam. Usłyszawszy to, chciałam wyjść z okręgu, a tym samym pozostawić w nim samych faktycznych członków grupy, ale ani Louis ani Harry nie zwolnili swoich uścisków.
- Dokąd się wybierasz? – zdumiał się Tommo. Nie umiałam  mu odpowiedzieć, toteż milczałam. – Ty też jesteś członkiem 1D.
- I to najważniejszym – dodał Hazza.
-Gdzie zaszlibyśmy bez Ciebie? – odezwał się Liam.
- Już dawno umarlibyśmy z głodu – Niall prychnął.
- … i z nudów – uzupełnił Zayn. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło. Zaczęłam szybko mrugać powiekami, by łzy nie wymknęły mi się na policzki. Pięć osób, które mnie akceptowały taką, jaką byłam. Pięć osób, które naprawdę lubiły spędzać ze mną czas. Pięć osób, które naprawdę się do mnie przywiązały. Tego dnia narodziła się moja ogromna miłość do Liama, Zayna, Nialla i Louisa, a do Harry’ego – spotęgowała się. Wcześniej tylko ich lubiłam – tego dnia już wiedziałam, że zyskałam trzech nowych braci (Louisa nie licząc – nie wiedziałam, do jakiej kategorii mogę go zaliczyć, ale na pewno nie do członków rodziny). Widząc ich uśmiechy, nie wytrzymałam. Zacisnęłam usta, a z oczu popłynęły łzy wzruszenia. Wszyscy rzucili się mnie przytulać i pocieszać, choć nie było ku temu powodów. Najbliżej mnie stał Louis i to on jako pierwszy mnie do siebie przygarnął. Wtuliłam twarz w jego pasiastą koszulkę i pozwoliłam łzom ją zamoczyć. Głaskał mnie delikatnie po plecach i uśmiechał się lekko.
- Będziesz z nami już zawsze – zakończył Niall, śmiejąc się serdecznie, oparty o ramię Zayn’a.
…………………………………………
- Chcę wam przedstawić kogoś ważnego – oznajmił Louis, stając przed kanapą, na której gnieździłam się ja i czterech pozostałych chłopaków.
- I ściągałeś nas tu tylko po to? – warknął Harry, a w jego ślady poszli pozostali. Tommo wywrócił oczami i zwrócił się do mnie:
- Chyba Ty mi pomożesz, co nie? – do tej pory milczałam, nie mając nic ciekawego do powiedzenia. Teraz, gdy Lou pochylał się nade mną i patrzył mi w oczy, czułam się jak sparaliżowana. Kiwnęłam tylko głową, starając się opanować szybkie bicie serca. Co się ze mną działo, do cholery?!
Rozległ się dzwonek do drzwi, a Lou wyraźnie się zestresował. Podczas gdy biegł otworzyć, potknął się dwa razy i mruczał do siebie: „to ona, to ona”. Ona? Dopiero teraz skojarzyłam fakty. Jeśli wprowadzi do salonu tego, kogo myślę, to… to nie wiem. Ale na pewno coś niemiłego.
Mój czarny scenariusz się sprawdził. Tommo wrócił, prowadząc pod rękę postawną blondynkę. Kątem oka zauważyłam, jak Zayn, który siedział ściśnięty obok mnie, wykrzywia usta. A więc nie tylko ja nie miałam ochoty na towarzyskie spotkania z blondynkami.
- Chłopaki… i Vinnie – przemówił Louis, przebierając nogą w miejscu. – To jest Hannah. Moja dziewczyna.
Spuściłam oczy i zaczęłam wpatrywać się w dywan. Chciałam uniknąć kontaktu wzrokowego z nowo przybyłą, a już zwłaszcza z Lou. Tym razem to chłopaki obok mnie siedzieli jak sparaliżowani.
- Nie miałem czasu was sobie przedstawić na przesłuchaniach – ciągnął speszony Tommo. – Więc…
Nie dane mu było dokończyć, bo Hannah wyrwała mu się i podeszła bliżej naszej kanapy, przyglądając się wszystkim po kolei. Na mnie zatrzymała wzrok na dłużej, a gdy podniosłam oczy, zmrużyła jadowicie swoje. Natychmiast w mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli, jak może mnie oceniać. Bo jak mogłabym się z nią równać? Stała tu, w czarnej, zwiewnej sukience i koturnach, z długimi blond włosami spuszczonymi na plecy. I z tą ironiczną, wyniosłą miną. A ja? Gdy Louis zadzwonił, tak bardzo się spieszyłam, że wciągnęłam na siebie co popadło. Sprane, ciemne jeansy, zwykły, biały podkoszulek z krótkim rękawem i trampki. Włosy związane miałam w wysoki kok, co nadawało mi wygląd dużo młodszej, niż byłam. Cholera.
Pierwszy wstał najbardziej odpowiedzialny, oczywiście Liam. Wyciągnął rękę do dziewczyny i wybąkał „miło Cię poznać”, po czym szybko się cofnął i usiadł z powrotem. To samo zrobił Zayn, Niall i Harry. Gdy nadeszła moja kolej, stanęłam naprzeciw Hannah i zmusiłam się do podania jej dłoni.
- Cześć, mam na imię Vinnie – powiedziałam, powstrzymując głębokie westchnięcie. Blondynka przejechała wzrokiem po mojej twarzy i wyciągniętej ręce. Nie powiedziała nic, nawet nie oddała mojego gestu. Wyminęła mnie i podeszła do Louisa. A ja tkwiłam w miejscu, nadal z dłonią przed sobą. Na moment zapadła niezręczna cisza, a potem Niall zaczął jakąś sztywną rozmowę z Hannah. W tym czasie oprzytomniałam, opuściłam ręce wzdłuż ciała i usiadłam. Czułam na sobie wzrok Lou, ale nie miałam odwagi oddać jego spojrzenia.

/Z perspektywy Louisa/

Martwiłem się o Vinnie. Ostatnio zrobiła się… inna. Zmieniła się, czy może dopiero teraz poznałem ją dostatecznie? A jeśli miała jakieś problemy? Na to wyglądało. Ale jakie?  I czy mogłem jej jakoś pomóc? Tysiące pytań, ani jednej odpowiedzi. Teraz, gdy siedziała skulona na kanapie, było mi jej żal. Nie wiedziałem, dlaczego się tak zachowuje, a bardzo chciałem.
No, spójrz na mnie. Spójrz! Dlaczego jesteś taka smutna? Spójrz na mnie i uśmiechnij się.
Ale nic takiego nie nastąpiło. Cholera, Vinnie! Nie zostawię Cię tak. Dowiem się, o co chodzi. I pomogę Ci. Jak tylko będę umiał.

6 komentarzy:

  1. Louis, głupia pało, otrząśnij się, kochasz Vinnie,a nie mnie. Jestem głupią suką chodzącą w koturnach, jeeej *-*. Czekam na następną. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudneeee :333333333
    KOCHAM<3
    Asieeek :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi tu się nie podoba, Pani Koleżanko... :S Wiem, że z Lou jesteście szczęśliwym małżeństwem, nie zmienia to faktu, że, kurde mole parasole XD, nie wiem czemu Lou tego nie widzi?! RZAL

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuudo ! pisz szbciutko nexxxxta ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialneee!
    CZekam na następną część *_* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne! Kocham twój blog!
    Czekam na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń