czwartek, 5 lipca 2012

Mistake.


/Vinnie/

Nadszedł dzień finału X-Factora. Od rana wszyscy chodziliśmy spięci. To znaczy ja. Liam, Zayn, Louis i Niall nocowali u nas poprzedniego dnia, tak dla podniesienia morali zespołu. Pół nocy przegadaliśmy, wygłupialiśmy się, graliśmy w butelkę i oglądaliśmy filmy. Kiedy próbowałam zagonić ich do łóżek, słyszałam tylko „oj daj spokój… co byś chciała teraz robić?”. Teraz wiedziałam, że powinnam była położyć ich spać choćby siłą. Obecnie była 10 rano, a ja stałam pośrodku salonu, krzycząc z całych sił.
- Wstawać! – szarpałam się z Harry’m o kołdrę, lecz ten idiota był zbyt silny. Spróbowałam tego samego z Liamem i Zayn’em, ale to również skończyło się porażką. Z Niallem na pewno sobie poradzę, mogę go zostawić na koniec… poszłam więc pod wschodnią ścianę pomieszczenia, gdzie spoczywała ogromna kula pościeli, z której wystawały poszczególne części ciała Louisa. Pociągnęłam go za rękę.
- Mmm… - mruknął tylko, próbując mi się wyrwać.
- O nie, nie. Nie dam ci uciec – wysyczałam cicho, czym wywołałam tylko uśmiech na jego twarzy.
- Połóż się jeszcze – poradził mi, zachrypniętym głosem. Cholera, był taki seksowny. Jeśli do głosu dodać jego aktualny stan, wynik był nieziemski. Włosy, rozczochrane, sterczały w każdą możliwą stronę, ale stanowiły artystyczny nieład. Oczy, półprzymknięte, rzucały zamglone spojrzenia na przestrzeń wokół spod wachlarza czarnych rzęs. Potrząsnęłam głową, odruchowo, by pozbyć się tych dziwnych myśli na jego temat, ale Tommo widocznie uznał to za odpowiedź na jego radę odnośnie położenia się spać. Zamknął więc oczy i znowu próbował wyrwać rękę z mojego uścisku.
- Louie – jęknęłam błagalnie. – Wstań. Już późno.
- Powiedziałaś „Louie”? – otworzył raptownie oczy i zrzucił z siebie kołdrę, ukazując się w pełnej krasie. Spał tylko w bokserkach, mogłam więc podziwiać jego idealnie wyrzeźbione ciało.
„Boże, co za klata”, pomyślałam, po czym znowu potrząsnęłam głową.
- Powiedziałam. Louie. Coś nie tak?
- Nie, ale… nikt tak na mnie nie mówi. To słodkie – stwierdził, po czym się uśmiechnął. – Zasłużyłaś na to, żebym wstał.
Zgodnie z obietnicą, dźwignął się na nogi i stanął przede mną. Nadal jedynie w bokserkach.
- Idź się ubierz – dobiegło nas warknięcie Harry’ego, stłumione przez kołdrę, którą miał na głowie. –  Młoda jest… za młoda.
Wywróciłam oczyma.  Ale Louis uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Wyminął mnie i udał się do łazienki. Kiedy wychodził z salonu, gapiłam się na jego… tyły. Co za bary. Umięśnione ramiona. Plecy. Tyłek.
- Młoda – warknął znowu Hazza, widząc mój wzrok. Dobrze, że Liam, Zayn i Niall nadal trwali w letargu. Gdyby zaczęli mieć choć cień podejrzeń, nie daliby mi żyć.
- No co… - mruknęłam, próbując ukryć rumieńce na policzkach. – A tak w ogóle to wstawaj, leniu śmierdzący! Mamy mało czasu!
…………………………………
- Zayn, nie wyciągaj żelazka, już wyprasowałam twoją marynarkę! Niall, buty stoją w przedpokoju, już je wyczyściłam… Liam, za chwilę pomogę ci ułożyć włosy, zostań w łazience! Cholera… - wydawałam polecenia, stojąc w salonie i usiłując zawiązać krawat Harry’emu. – Wiedziałam, że się nie wyrobimy!
- Spokojnie, mamy jeszcze dwadzieścia minut do wyjścia – usłyszałam z kuchni. Lou bezwstydnie podżerał to, co miało być na kolację po powrocie z finału.
- Dwadzieścia minut! – krzyknęłam w panice. Skończyłam wiązanie krawata mojemu bratu, więc pobiegłam do łazienki, by wysuszyć włosy Liamowi.
…………………………………
Staliśmy wszyscy za kulisami, próbując opanować nerwy. Denerwowałam się prawie tak, jak gdybym sama miała za chwilę wyjść na scenę i zaśpiewać. Jednak najbardziej z nas wszystkich wściekły był Louis. Obserwowałam przez chwilę, jak mruczy coś błagalnie do swojego telefonu, a później, wyraźnie wytrącony z równowagi, rozłącza się i wręcz rzuca komórkę na stolik.
- Co się stało? – zapytał Zayn. Byłam mu wdzięczna, bo sama bałam się zadać tego pytania.
- Hannah nie przyjdzie – powiedział Lou krótko, wbijając wzrok w ziemię. – Stwierdziła, że jej się nie chce i obejrzy w telewizji, jeśli oczywiście akurat nie będzie jej ulubionego serialu.
Zacisnęłam usta, starając się opanować. Miałam ochotę pójść i powyrywać blond kudły tej wywłoki. Jak można nie wesprzeć swojego partnera w tak ważnej chwili? Spojrzałam na chłopaka raz jeszcze. Wściekłość mu przeszła – zresztą, on nigdy nie potrafił długo się na kogoś gniewać. Choć to byłoby lepsze, bo teraz popadał w coraz głębszy smutek. Odwrócił się od nas i zaczął przechadzać wolnym krokiem, niby to oglądając przedmioty poustawiane za kulisami. Liam, Niall, Zayn a nawet Harry spojrzeli na mnie, a ich wzrok mówił: „no zrób coś”. A co ja mogłam?
W końcu poszłam za nim. Na początku mnie nie zauważył, położyłam więc rękę na jego ramieniu. Odwrócił się a ja przemówiłam:
- Louie… wiem, że łatwo powiedzieć, ale… nie możesz się przejmować. Nie teraz, gdy zaszliście tak daleko. Teraz musisz się skupić na tym, by dobrze wypaść.
 - Czasami mam wrażenie, że Ty jedna przejmujesz się moimi uczuciami – szepnął i uśmiechnął się lekko. – Masz rację. Liczy się wygrana.
- Właśnie. Głowa do góry? – wyciągnęłam rękę i potargałam mu włosy.
- Do góry. 

/Louis/

Byłem w podłym nastroju gdy Hannah mnie wystawiła. Poczułem się po prostu zdradzony. Czy ja nie przyszedłbym  wesprzeć ją w tak przełomowych chwilach? Czy nie pomagałem jej zawsze, gdy tylko mogłem? Zabolało. Mocno zabolało. Ale Vinnie uświadomiła mi, że po prostu… nie warto zaprzątać sobie tym głowy. Byłem jej za to bardzo wdzięczny i zamierzałem odwdzięczyć jej się w najbliższej przyszłości.
…………………………………

/Vinnie/

Nie mogłam uwierzyć. Po prostu nie mogłam. Co się stało? Przecież nikt nie był lepszy od nich! Gdy ogłoszono wyniki, a oni stali tam, na środku sceny, bezradni i zagubieni, poczułam gorycz porażki. Przecież zasługiwali na to. Naprawdę zasługiwali.
Pierwszego dopadłam Nialla, który usiłował ukryć twarz, naciągając na nią swoją koszulkę. Mocno go do siebie przytuliłam, wiedząc, że nic innego nie mogę zrobić. Uścisnął mnie krótko i skierował się do toalety. Zayn musiał gdzieś uciec, nie zauważyłam, by był z nami, za kulisami. Liama pocieszał prezenter programu. Biedny Payne, musiał się wysilać na rozmowę przed kamerami w tak fatalnym nastroju…
A więc pozostali mi najważniejsi. Louis i Harry stali obok siebie. Mój brat ocierał oczy swoją wełnianą czapeczką a Tomlinson opierał się czołem o ścianę. Był to najsmutniejszy widok, jaki widziałam. Przylgnęłam do Hazzy, starając się opanować, bo i mnie łzy ciekły po policzkach. Schował twarz w moich włosach. Trwaliśmy w tej pozycji dobrych kilka minut, aż chłopak delikatnie odsunął mnie od siebie i odszedł, nie wiedzieć dokąd.
- Dlaczego… ? – usłyszałam spod ściany. – Tak się staraliśmy…
- Louie… - odezwałam się cicho. – Przykro mi… I nie wiem jak to mogło się stać, przecież… byliście świetni…
Nie umiałam wyrazić swojego żalu słowami. Bałam się też przytulić Louisa, w końcu Hannah nie byłaby z tego zadowolona. Jednak nie wiedzieć kiedy znalazłam się w jego ramionach i czułam, jak łzy skapują i giną w moich włosach. Ścisnęłam rękoma jego koszulę na plecach i pozwoliłam, by dał upust uczuciom. Tak bardzo chciałam pomóc.
…………………………………
Od finału minął miesiąc, a One Direction stało się bardzo rozpoznawalne. Chłopaki rozdawali już autografy, a gdy szli ulicą, ktoś wykrzykiwał ich imiona i prosił o zdjęcie czy zamienienie kilku słów. Pomimo porażki w X-Factor, odnieśli sukces, jednak nadal nie byli z siebie zadowoleni. A ja byłam dumna. Zyskali wielu fanów swoim urokiem i oczywiście talentem. Musiałam im to tylko uświadomić.
Któregoś dnia, gdy późnym wieczorem wróciłam do domu, sądziłam, że nikogo nie ma, toteż zrzuciłam buty i pobiegłam do pokoju Harry’ego z nikczemnym zamiarem spędzenia nocy w jego pokoju – miał większe łóżko i wspaniały widok z okna. Często tam nocowałam, oczywiście nic o tym nie wiedział, bo… po co?
Szarpnęłam za klamkę tak, że drzwi walnęły w ścianę, gdy wpadłam do pomieszczenia. A potem zamarłam. Gapiłam się na łóżko z otwartymi ustami, bowiem… Był w nim Hazza. Z Rachel. Bez ubrań. Hazza i Rachel bez ubrań. W łóżku. HAZZA I RACHEL W ŁÓŻKU BEZ UBRAŃ. Nie.
- Vinnie!  - spanikowała moja przyjaciółka, złażąc z klaty mojego brata. – To jest…  ee…
- Won! – wrzasnął Harry, a ja, na sztywnych nogach, wyszłam z pokoju. Oparłam się o ścianę i nadal nie potrafiłam zamknąć jamy ustnej. Nadal też nie wierzyłam w to, co zobaczyłam zaledwie kilka sekund temu.
CHOLERA.

6 komentarzy:

  1. Czuję goRRRRRącą atmosferę ;3. Widzisz, wolę oglądać Pamiętniki Wampirów niż wspierać Louisa. O Boże! Harry i Rachel bez ubrań! W łóżku! I co teraz?!?!?!?! : OOOOO
    Czekam na następną :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to!
    Robi sie coraz ciekawiej... ;D
    Czekam na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twojego bloga i to jak piszesz. <3 Czekam juz z niecierpliwością na nastepny rozdział <3 Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu ale tekst "Młoda... Jest za młoda" wywołał u mnie falę śmiechu. :D
    Końcówkę wyobrażam sobie tak cholernie realistycznie, że nie mogę, czuję dotyk Hazzy i słyszę jego głos jak się drze "won".
    Napalam się na następną notkę.

    OdpowiedzUsuń