niedziela, 8 lipca 2012

Human angels.


Kochani, proszę o komentarze. To dla mnie niesamowicie ważne. 

...
/Vinnie/ 

Zaklęłam cicho pod nosem, próbując doczyścić umywalkę. Szorowałam już od dobrych piętnastu minut, a i tak nic z tego. Boże, jak ja nienawidziłam sprzątać. Jednak musiałam – łazienka kompletnie zarosła brudem, a na mojego brata liczyć nie mogłam. Miałam na szczęście inną pomoc – Rachel. Jak sama twierdziła, uwielbiała czyścić toalety, a szczególnie… muszle klozetowe. Cóż, co kto lubi.
Klęczała teraz, ze szczotką w dłoni i podśpiewując kończyła mycie naszej. Nie potrafiłam wyrazić, jaka jestem jej za to wdzięczna. Zajęło nam to około godziny, a później, zmęczone, poszłyśmy odpocząć do salonu. Rozwaliłam się na kanapie i włączyłam cicho telewizor. Wiedziałam, że moja przyjaciółka czeka, aż dam jej wolną rękę, by mogła pognać na piętro, do Harry’ego. Zamknęłam więc oczy z zamiarem udania snu. Podziałało – po kilku minutach poczułam, jak Rachel przykryła mnie kocem po czym zakradła się na schody. Było mi tak ciepło i wygodnie… Zasnęłam naprawdę.
Po jakimś czasie uchyliłam oczy i spostrzegłam, że w salonie było już ciemno. Wygramoliłam się spod koca i usiadłam, przecierając twarz dłonią. Usłyszałam szmer dochodzący z fotela i zamarłam – ktoś był w pomieszczeniu. Wyciągnęłam drżącą rękę, by zapalić lampkę stojącą tuż obok kanapy.
Gdy pokój skąpał się w złotym blasku światła, ujrzałam, kto siedział w fotelu. Był to Louis.
Louis, z zaczerwienionymi oczyma i śladami łez na policzkach. Spojrzał na mnie, a z jego tęczówek wyczytałam, jak rozpaczliwie oczekuje pomocy. Przez chwilę siedziałam jak sparaliżowana, próbując zarejestrować obraz, który widziałam pierwszy raz w życiu. Lou nie płakał jeden jedyny raz - gdy One Direction nie wygrało X-Factor. Udało mi się poruszyć, gdy spuścił wzrok i wbił go w podłogę. Zlazłam z kanapy i uklęknęłam przed chłopakiem, na dywanie. Patrzyłam na niego wyczekująco, nie chcąc naciskać.
- Moi rodzice złożyli pozew o rozwód – szepnął, ledwo dosłyszalnie. Zacisnęłam usta i ściągnęłam brwi. Kilka razy byłam w domu Louiego i zawsze wydawało mi się, że Tomlinsonowie to zgrana, szczęśliwa rodzina. Jak widać były to tylko pozory. Położyłam swoje dłonie na jego, które trzymał luźno na swoich udach. Kompletnie nie wiedziałam, jak mogę go pocieszyć, co powiedzieć.
Cały czas błądząc wzrokiem po podłodze, zaczął mówić:
- To… ciągnęło się już od jakiegoś czasu – Jego głos był zachrypnięty i cichy - musiał nic nie mówić przez długi czas. – Kłócili się, codziennie. Vinnie… co teraz będzie? Co z moimi siostrami? Co ze mną?
Podniósł oczy i spojrzał prosto w moje. Przepełniał go ból  - był niemal namacalny. Serce rozpadło mi się na kawałki, gdy tak na niego patrzyłam. Tego dnia zdałam sobie sprawę, że jestem w stanie zrobić wszystko, by Louis był szczęśliwy. Nie wiedziałam, czego to objaw – wiedziałam tylko, że muszę mu pomóc. 

/Louis/

Wiadomość o rozwodzie całkowicie mnie przybiła. Zawsze miałem nadzieję, że jakoś to będzie, że się ułoży. Podczas częstych kłótni rodziców, zabierałem siostry do swojego pokoju i zajmowałem czymś, tak, by nie musiały słuchać awantury i wyzwisk, które padały. Byłem starszy i choć sam bardzo przeżywałem to, co się działo, nie chciałem, by Lottie, Fizzy, Georgia, Daisy i Phoebe były tego świadkami. Teraz, gdy już wiedziałem, że nasz tata się wyprowadzi, czułem się po prostu okropnie. Potrzebowałem przyjaciela. Nie chciałem iść do żadnego z chłopaków, bo wiedziałem, że nie będę potrafił powstrzymać łez. Po prostu się wstydziłem. Do Hannah też nie miałem po co jechać – dobrze wiedziałem, co by zrobiła. Powiedziałaby, że użalam się nad sobą i są gorsze tragedie, na przykład to, że złamała sobie paznokieć. Nie wiedziałem, po co nadal ciągnąłem znajomość z nią. Ale ten temat wolałem odsunąć od siebie jak najdalej – przynajmniej dzisiaj.
Wiedziałem, że jest na świecie osoba, która mnie wysłucha i będzie wiedziała, jak się czuję. Tą osobą była Vinnie. Zawsze potrafiła mi pomóc i robiła to, kiedy tylko mogła. Wiele razy chciałem jej powiedzieć, jak wiele jej zawdzięczam, ale nigdy nie potrafiłem znaleźć na to odpowiednich słów. Miała tak wielkie serce, że nie wiedziałem, jak mogło się zmieścić w tej drobnej piersi.
Opowiedziałem jej wszystko, od początku do końca. Wysłuchała mnie cierpliwie i uważnie, po czym po prostu mnie przytuliła. Słów nie było trzeba – wiedziałem, że jest ze mną, że mogę na nią liczyć. Gdy przygarnęła mnie do siebie, puściłem wodze uczuć i rozpłakałem się, tym razem jak małe dziecko. Przed Vinnie nie musiałem się wstydzić.
Gdy już się uspokoiłem, usiedliśmy oboje na kanapie. W dalszym ciągu byłem przygnębiony, ale dużo mniej.
- Nie możemy się załamać – powiedziała łagodnie. Miałem ochotę ponownie ją uściskać, za to, że mówiła w liczbie mnogiej. – Będę codziennie przychodziła do ciebie i twoich sióstr. Wymyślimy im jakieś zajęcia czy zabawy, nie wiem. Ty i ja nie pozwolimy im na smutek. A ja nie pozwolę tobie.
Uśmiechnęła się lekko, a ja dopiero wtedy dostrzegłem, jak pięknie wyglądała, gdy to robiła.
Anioły są wśród nas. Teraz już to wiedziałem. Vinnie była moim aniołem stróżem.
…………………………………………

/Harry/

Leżałem, wpatrując się w otaczającą mnie ciemność, a obok siebie czułem Rachel, która bawiła się palcami mojej dłoni. Pierwszy raz w życiu czułem się tak wyjątkowo przy kobiecie. Zawładnęła moim sercem i dobrze o tym wiedziała. Odwróciłem głowę w jej stronę. Pomimo ciemności widziałem, jak się uśmiecha, a w jej policzkach tworzą się dołeczki. Nachyliłem się nad nią i delikatnie pocałowałem, chcąc po raz kolejny wyrazić, ile dla mnie znaczyła. Już chciałem powrócić do poprzedniej pozycji, gdy dłonie Rachel znalazły się na tyle mojej szyi i przyciągnęły mnie z powrotem do niej. Kąciki moich ust uniosły się. Po kilku sekundach już wisiałem nad nią, wpatrując się w jej ogromne oczy.
 
Przygryzłem płatek jej ucha i usłyszałem ciche westchnienie. Wplotła palce w moje włosy i ponownie wpiła w moje usta. Przejechałem dłonią po jej brzuchu i biodrze, aż w końcu dotarłem do uda i zacząłem delikatnie, okrężnymi ruchami je masować. Po chwili jej ręce wsunęły się pod moją koszulkę i wręcz ją ze mnie zdarły. Odrzuciłem ją na podłogę, czując narastające pożądanie…

7 komentarzy:

  1. Głupia pało, nie wiesz nawet co to płatek ucha!
    Lou jest jakiś głupi, nie wie jaka to jest tragedia, jak ktoś złamie sobie paznokieć, ehh.. Ciężkie jest moje życie. Idę sobie pomalować paznokcie na rószofo.
    Oczywiście czekam na nn :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay, dziękuję Ci bardzo za ten ostatni fragment. Był bardzo... HM. Fajny. :33
    Co do wcześniejszego fragmentu, Lou jest tak biedny, że naprawdę serce mi ścisnął żal, szkoda mi się chłopaka zrobiło. :< Dobrze, że ma Vinnie, jego anioła stróża. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej piekny <3 A ostatni fragment haha suuper :D Czekam na następny rozdział mam nadzieje że szybko się pojawi ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Od wczoraj czytam Twojego bloga i muszę stwierdzić,
    że jest cudny! ;*

    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów! ;)

    Pozdrawiam ;) ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że wcześniej nie dawałam żadnego komentarza, ale no cóż - nie było mnie - cóż za wymówka xDDD
    Naprawdę mnie wciągnęło i przyznaję, że czekam z zapartym tchem na nową notkę, więc pisz, dziewczyno, pisz :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ale fajnie robi się coraz ostrzej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. rewelacja.. kocham tenn blog i to jak piszesz !!!!

    OdpowiedzUsuń